sobota, 14 września 2013

Rozdział 7

Za oknem szarość wchodzi w czerń
Ty wciąż nie mówisz do mnie nic.
Na tym pustkowiu mieszka śmierć
Czy to tylko część mojego snu?
Powiedz mi
                                               ~ Dawid Podsiadło - Nieznajomy

Od rana, a dokładniej od wczorajszego wieczora Zbyszek chodził nabuzowany, rozkojarzony, zdenerwowany. Cały wieczór, ranek Majka nie odbierała telefonu. Bał się. Tak cholernie się o nią bał, że coś jej się stało. Na szczęście Janek siedział w areszcie do rozprawy. Może wyładowała jej się komórka? Może pojechała do rodziców i jej zapomniała? Może pojechała do Liliany? Może zostawiła telefon w aucie? Może po prostu go nie słyszy? Ale cholera jasna tyle razy?  Nie mógł odpędzić od siebie myśli, że coś mogło się stać pod jego nieobecność.
- Cześć, tutaj Maja zostaw wiadomość po sygnale –
- Ku*wa – kolejna próba połączenia się z brunetką. Kolejny raz cisnął telefonem na pościelone łóżko. Kolejny raz kopał jego ramę. Kolejny raz nerwowo przechadzał się po małym pokoju.
                Przysięgam, gdybyśmy byli w kreskówce, nad jego głową zapaliła by się żółta żarówka, sygnalizująca genialny pomysł.
Liliana!
Najpierw sięgnął po swój telefon i przejrzał listę kontaktów, ale jej numeru nie posiadał. Jakie to głupstwo nie wziąć numeru od przyjaciółki Mai. Nastąpiła chwila zrezygnowania.
Kubiak.
                On powinien mieć jej numer, przecież lata za nią jak opętany.  Bartman jakby poparzony wyleciał z pokoju w poszukiwaniu przyjaciela. Zapukał do każdych drzwi, zajrzał do każdego pokoju, a jego nigdzie nie było.  No tak, jak chcesz być z daleka od Kubiaka to jest jak wrzód na tylniej części ciała, a jak dziku jest potrzebny to idzie w te swoje żołędzie i ginie.  Toż to przecież sam Michał Kubiak, jakże mogłaby być inaczej.  Zbyszek wracał jeszcze do pokoju, bo może się  minęli? Miał rację. Jak gdyby nigdy nic Misiek leżał na swoim łóżku z laptopem na kolanach.
- W całym ośrodku Cię szukałem, gdzie ty byłeś? – zapytał patrząc na niewzruszonego przyjaciela.
- To tu, to tam, a gdzie miałem być? – o co mu chodziło?
- Mniejsza o to. Masz numer do Rudej? – zapytał.
- Ey, bez takich mi – szybko schował telefon pod siebie – to ja się staram i latam za nią więc wara – mina Misiek obrońca zagościła na jego twarzy.
- Nie o to mi chodzi – sprostował – Nie mogę się dodzwonić do Majki i boję się, że coś się stało.
- Jesteś przewrażliwiony. Na pewno ma wyciszony albo rozładowany telefon, ale masz dzwoń – podał mu swój telefon. Brunet szybko przepisał i wybrał jej numer. Pierwszy sygnał. Drugi sygnał. Trzeci sygnał.
- Halo? Kto mówi? – wyczekiwany głos Szymczak dotarł do jego uszu.
- Lila? Tutaj Zbyszek – szybko się przedstawił.
- O Cześć.
- Cześć, cześć. Powiedz mi czy rozmawiałaś dziś z Majką?
- Nie, a coś się stało? – zdziwiła ją Jego postawa.
- Właśnie nie wiem. Od wczoraj nie odbiera telefonu. Zaczynam się martwić.
- Wczoraj u niej byłam i z tego co wiem miała odwiedzić rodziców. Może została na noc i zapomniała telefonu?
- Możliwe, a jesteś jeszcze w Warszawie?
- Nie, wczoraj wróciłam do Krakowa. Jeśli Ci tak bardzo na tym zależy to zadzwonię do jej matki.
- Jesteś kochana, dziękuję.
- Jeszcze nie ma za co – rozłączyła się.
                Nadszedł czas na trening. Czekając na wiadomość o dziewczyny Zbyszek musiał udać się na halę, by ćwiczyć z kolegami. Cały czas był rozkojarzony. Nie mógł skupić się na piłkach, a nie chciał przerywać wszystkim gry by sprawdzić telefon.
- Pięć minut przerwy – zawołał trening a zmarnowani zawodnicy pognali do wodopoju. Jedyny Bartman pierwsze co zrobił to sprawdził komórkę.
 Jedna nowa wiadomość.
Nie ma jej u rodziców. Wczoraj też nie dotarła. Zaczynam się o nią martwić. Ode mnie też nie odbiera – Lilka
Szybko odpisał, że dziękuję i jakby odebrała ma dać mu znać. Sięgnął po wodę i obracał telefon w palcach.
- Jak kocha to zadzwoni – krzyknął Igła.
- Żeby chociaż odbierała – szybko odpowiedział patrząc się w dal.
- Co jest? – zdziwiony zawsze rozmownego przyjaciela dosiadł się do niego.
- Nie mogę się dodzwonić do Majki od wczoraj. Miała jechać do rodziców wieczorem, ale jej tam nie było. Boję się, że coś się stało – szybko odpowiedział.
- Ktoś nam się zakochał – krzyknął Kurek z charakterystycznym gwizdem na końcu.
- Słuchaj jeśli tak bardzo Ci na tym zależy to zadzwonię do Iwony, Jest dziś w Warszawie i może skoczy do mieszkania zobaczyć czy jej tam nie ma – zaproponował Krzysiek widział, że ta niewiedza strasznie go gryzie. 
- Naprawdę? – w jego ozach zapaliły się iskierki.
- Jasne, daj telefon – poprosił. Wziął aparat i oddalił się o kilka kroków po czym wpisał numer żony. Czym prędzej wyjaśnił jej o co chodzi a ona bez problemu zgodziła się zajrzeć do bartmanowego mieszkania – zaraz ją odwiedzi – oddał mu telefon i wrócili do treningów.
        
        Iwona z Sebastianem weszli właśnie do budynku w którym znajdowało się lokum Zbyszka. Windą dostali się na czwarte piętro i znaleźli mieszkanie numer 14. Dzwonienie i pukanie do drzwi nie dawało żadnego odzewu.
- Może wyszła do sklepu – przeszło przez myśl chłopcu.
- Może – powiedziała matka i próbowała dalej – Przecież nie mogła zapaść się pod ziemię – powiedziała pod nosem – Nic tu po nas, idziemy – zrezygnowana wyjęła telefon i już wybierała numer Krzyśka kiedy z sąsiednich drzwi wyszła kobieta około sześćdziesiątki. 
- Pani do sąsiadów? – zapytała.
- Tak, nie widziała ich pani?
- Wie pani co tu się wczoraj działo – złapała się za głowę – Policja, pogotowie, a jeszcze im uciekł.
- Co? Jak to?
- Ale nie ten siatkarz co tu mieszka. Do tej młodej damy przyszedł jakiś chłopak, był pijany, wdarł jej się do mieszkania. Krzyczał, że ją zniszczy, zabije, że jeszcze tego pożałuje.
- Coś jej zrobił?
- Nie wiem co jej się stało. Zabrało ją pogotowie, bo zepchnął ją ze schodów, a sam zwiał nim przyjechała policja.
- Wie pani do jakiego szpitala ją zabrali?
- A pani znajoma?
- Tak przyjaźnię się z nimi.
- Chyba na Ursynów – już chcieli odejść – ale pani zaczeka, bo policja zostawiła u mnie klucze do mieszkania pana Zbyszka – zniknęła na  chwilę do mieszkania po klucz który podała Iwonie. Podziękowała za informacje i z synem udali się do samochodu. Nim ruszyli wykręciła numer Zbyszka. Niestety akurat grali i nie mógł odebrać. Rzuciła telefon na miejsce pasażera i udali się do szpitala. Droga minęła szybko. Trzęsły jej się ręce i była zdenerwowana. Na szczęście do owego szpitala było blisko, a na mieście obeszło się bez korków.
- Majka Matusiak, trafiła tutaj wczoraj? – zapytała kobietę w recepcji. Ta spojrzała na nią spod wachlarza długich rzęs.   Nie wyglądała na miłą.
- To ktoś z pani rodziny?
- Tak, siostra – musiała skłamać inaczej by jej nie wpuścili.
- Sala numer 16 – oznajmiła – panie doktorze to siostra tej z pobicia – powiedziała do siwiejącego lekarza w białym kitlu który właśnie podszedł.
- Dzień dobry, proszę za mną – ruszył, a Ignaczakowie poszli za nim – pani siostra wczoraj została zaatakowana w mieszkaniu, a przy ucieczce zepchnięta za schodów. Ma połamane kilka żeber, złamaną nogę, wstrząs mózgu i jest cała poobijana. Miała sporo szczęścia, że to nie skończyło się gorzej – powiedział, a Iwonie z słowa na słowo wytrzeszczały się oczy – To tutaj. Dziewczyna jest strasznie osłabiona, w badaniach krwi wyszło, że ma anemię, jej organizm musi się zregenerować więc utrzymamy ją jeszcze w śpiączce – mówił przyglądając się sylwetce Matusiak zza szyby.
- Mogę do niej wejść? – zapytała.
- Oczywiście. Ktoś z rodziny powinien być przy niej– pozwolił i odszedł. Iwona z Sebastianem weszli cicho do Sali.
- Mamo, kto jej to zrobił?
- Nie wiem kochanie, nie wiem – sama głowiła się z tym faktem. Kto mógł być  takim zwyrodnialcem, żeby doprowadzić kobietę do takiego stanu? Jaki mężczyzna, był takim potworem. Pff! Taki osobnik nie zasługiwał na miano mężczyzny. Po kilku chwilach ciszy jej telefon rozdzwonił się.

- Chłopaki, na dziś kończymy – zawołał trener – Zbyszek, proszę przyjdź do mnie.
- Igła, zobacz czy dzwoniła Iwona – poprosił kolegę, a sam udał się na rozmowę z trenerem.
- Co dziś z Tobą? Grałeś jak gimnazjalista – nie owijał w bawełnę.
- Jestem dziś rozkojarzony, mam pewien problem – odpowiedział, a trener liczył chyba na coś więcej.
- Nie chcesz, to nie mów co się stało, ale pamiętaj sprawy osobiste zostawiamy za boiskiem. Masz szczęście, że to jeden z pierwszych treningów.  Do szatni.
- Dziękuję trenerze – pobiegł szybko w wyznaczone miejsce. Wszyscy zawodnicy plątali się w niej pozbawieni koszulek, a nawet spodenek i szykowali się pod prysznic.
- Gdzie Ignaczak? – zawołał.
- Nawija przez Twój telefon – odkrzyknął mu Ziomek.
- Zbyszek! – krzyknął wchodząc do szatni wcześniej wspomniany osobnik – Dzwoniła Iwona – Jego mina nie wyrażała nic konkretnego. Chodź może bardziej przypomniała człowieka zdruzgotanego niż szczęśliwego.
- Mów co się dowiedziała.
- Majka jest w szpitalu – wszystko się zatrzymało. Świat stanął w miejscu, w tej chwili kiedy w jego głowie odbijały się słowa, że Matusiak trafiła do szpitala – została pobita i zepchnięta za schodów – oczy bruneta zaszkliły się. Kopnął ławkę i przeklną w głos, a wszystkie oczy skierowane zostały na niego.
- Zibi co się stało? – tuż przy nim znalazł się Kubi.
- Majka leży w szpitalu. Została pobita – szybko powiedział za niego Ignaczak.
- Jak to? Znów on?
- A kto inny.
- Jak to znowu? – wtrącił Krzysiek.
- Przecież go zamknęli.
- Kogo? – dopytywał się.
- Jej były, Michał Ci wytłumaczy - szybko mu odpowiedział - Pewnie któryś z jego prawników załatwił wyjście za kaucją – odpowiedział – Muszę jechać do Warszawy.
- Załatwię to  - najstarszy z zawodników zniknął za drzwiami. Wszyscy poruszali się po szatni prawie bezszelestnie. Słychać było tylko wodę spod prysznicy. Chłopacy martwili się o stan Bartmana, ale nie pytali. Wiedzieli jaki on jest. Wiedzieli, że teraz potrzebuję ciszy. Wiedzieli, że teraz sam to przechodzi – Zibi pakuj się – krzyczy znajdując się w szatni
- Naprawdę? – nie wierzy w to co słyszy.
- Tak, tak, ale trener powiedział, że masz go na bieżąco informować co z Majką. Nas też.
- Krzysiek jesteś kochany – poleciał do przyjaciela i cmoknął go w policzek.
- Człowieku ja mam żonę – burknął wycierając miejsce po zetknięciu z jego wargami, a szatnia wypełniła się śmiechem siatkarzy.
                Zielonooki pognał do pokoju, a tam wziął prysznic, przebrał się w dżinsy i granatową bluzkę. Na noc nałożył okulary i zabrał najpotrzebniejsze rzeczy. Był już w drodze do samochodu kiedy to zaczepił go Kubiak.
- Stary wiem, że jesteś zdenerwowany, może lepiej ja Cię zawiozę? – zaproponował.
- Misiek, dam radę – położył rękę na jego ramieniu – nie martw się. Jeśli możesz poinformuj Lilkę o tym, dobrze?
- Dobrze, ale jedź ostrożnie – przytulił przyjaciela – Daj znać jak będziesz na miejscu.
- Oczywiście – odbiło się echem w holu ośrodka, a on siedział już za kierownicą Audi i pędził w kierunku Warszawy. Oby z tą prędkością on nie wylądował na szpitalnym oddziale ratunkowym.  


Moją wiedzę medyczną opieram na zajęciach z edb i oglądaniu tego typu seriali. 
Przepraszam, za opóźnienie więcej wyjaśnień znajdziecie na Nie zamieniaj serca w twardy głaz.
Na dziś to tyle, do soboty. 
MISTRZOSTWA EUROPY JUŻ W PIĄTEK! <3 
Może ktoś z was śledzi mój profil i wie, że naszła mnie ochota na smutne historie 

9 komentarzy:

  1. No tu udało mi się skomentować normalnie. Mam nadzieję że Zibi dojedzie cały a Maja niedługo się obudzi. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki mężczyzna tak robi? A no taki, który nie zasługuje na to aby nazywać go mianem mężczyzny! Najważniejsze, że przeżyła i tak na prawdę jej urazy nie są aż tak groźnw jakby być mogły!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak można być taką świnią?! Chociaż i to nie jest dobre określenie. W sumie nawet nie ma dla tego typu człowieka. Oby tylko Maja wyszła z tego, bo ją ładnie urządził :/

    OdpowiedzUsuń
  4. ZABILABYM. NO NIE RĘCZE ZA SIEBIE.
    CO ZA SZMATA Z TEGO MICHAŁA..
    JA PIERDOLE.
    OBY TYLKO MAJKA Z TEGO WYSZŁA ;)
    CZEKAM NA WIĘCEJ:3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Majka wyszła z tego cało, ale po takim upadku różnie bywa :(
    Czyżby Zbyszek się zakochał? Ja jestem za ! :)
    Buźka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam cały blog w jakieś 20 minut i mam na niego tylko jedno określenie ZAJEBISTY!
    Dupek, świnia, szmata i nie wiem jeszcze co z tego Janka! Jak można zrobić coś takiego kobiecie?! Jak można zrobić coś takiego komukolwiek?! Takie mądre zdanie było w rozdziale "Taki osobnik nie zasługiwał na miano mężczyzny." ja się jak najbardziej zgadzam! Czyżby Zbysiu się się zakochał? Jestem na tak!
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
  7. przepraszam bardzo, za to że się nie odzywałam, ale po prostu nie miałam czasu i siły, ale już nadrabiam. :*
    **
    jak można zrobić coś takiego?! nie rozumiem, jak w ogóle można tknąć kobiete, a co mówić o czymś takim. a Zbyszek widać że zakochany mocno, i bardzo cieszy to, 3 razy tak! :D
    pozdrawiam cieplutko :*

    zapraszam do siebie na splataneserca.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  8. mam nadzieje,że Majce nie jest nic poważnego,a Zbyszek może nie wyląduje w szpitalu skoro tak pędził do niej.pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile się tu pozmieniało od mojej ostatniej wizyty, jejku ;)
    Ale cieszę się.
    Tylko mi przykro, że Majka musi tyle w życiu wycierpieć ;(
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe ;)

    OdpowiedzUsuń