piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 1

Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też, ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie
~ Coma - Los, cebula i krokodyle łzy


Tłum kibiców zbierał się na rynku od samego rana. Rzeszowiacy dumnie śpiewali a raczej wykrzykiwali radosne: Mistrzem Polski jest Sovia! Sovia najlepsza jest! Sovie trzeba szanować! Sowia CWKS! Mały i duży, stary i młody, dziewczyna i chłopak każdy mieszkaniec Rzeszowa był dumny, dumny z siatkarzy, reprezentujących ich miasto, którzy obronili tytułu Mistrza Polski.
- Szymczak, cholera jasna, gdzie Ty jesteś? – lekko podenerwowana Maja zapytała wykrzykując do telefonu stojąc przed tłumem kibiców fetujących na rynku.
- Widzisz taki tłum ludzi? – zaśmiała się, na co szatynka                odpowiedziała krótkim „yhym” pod nosem – no to tam – wprost krzyczała do słuchawki by przebić się przez okrzyki fanów.
- Jaja sobie robisz? – teraz stała tyłem do ludzi. Ruda zawsze odstawiała akcje ze swojej, innej planety, doprowadzając tym samym przyjaciółkę do białej gorączki, a dziś?, dziś umówiła się z nią  i zatopiła w tłumie.
- Nie, nie robię – odpowiedziała- Bu! – zaszła Maję od tyłu i dźgnęła w żebro, aż ta podskoczyła.
- Lilka, chcesz się mnie już pozbyć? – założyła ręce na biodra i usiłowała zachować powagę.
- Też Cię kocham, stara – rzuciła jej się na szyję – tak bardzo tęskniłam.
- Ja również – objęła ją i wtuliła głowę w zagłębienie szyi.
- Gdzie Janek? Przecież nie odstępuje Cię na krok – w jej głosie była wyczuwalna niechęć.
- Przyleci za kilka dni, coś w firmie go zatrzymało. Co my tu będziemy robić?
- Moje zaliczenie na studia – złapała jej dłoń i pociągła w tłum. Nie wiedząc kiedy znalazły się po drugiej stronie sceny wśród innych reporterów – Masz aparat?  - wskazała na torbę, a Liliana odpowiedziała tylko uśmiechem – nie ściągaj tego – na szyi dziewczyny zawisła przepustka, którą Ruda dostała z uczelni by dostać się do siatkarzy – Teraz słuchaj uważnie. Za chwile przyjedzie autobus pełen siatkarzy, oni wejdą na scenę, a my za nimi. Posługujesz się przepustką – wskazała na jej szyję – rób zdjęcia, dużo zdjęć. Siatkarzy, sztabu, sponsorów, kibiców, wszystko – wyliczała na palcach  - natomiast ja będę nagrywać, rozmawiać z nimi, przyglądać się, rozumiemy się? – posłała jej pytające spojrzenie.
- Tak jest, szefie – nagle rozległ się pisk. Autobus podjechał.
- Panie i Panowie oto oni: Bartosz Górski, Alek Achrem, Zbyszek Bartman, Igła, Nikola Kovačević, Grzegorz Kosok, Piotrek Nowakowski, Łukasz Perłowski…
Wróć. Zbyszek Bartman? To nazwisko wywołało u niej różne emocje. Jej Zbyszek grał w Ressovi? Ba!, on tu był. Przecież nie widzieli się dobre trzy lata. Wyłączyła się z dalszego słuchania. Zastanawiała się tylko czy ją pozna, czy zamienią ze sobą kilka słów. Przemknął obok niej machając i uśmiechając się do kibiców. Te rysy twarzy, kości policzkowe, dołeczki. To nie mogła umknąć jej uwadze, miała pewność, że to on. Zmężniał od ich ostatniego spotkania. No tak, przez ostatnie lata spędzone w Stanach odcięła się od rodziny, przyjaciół z Polski, a już tym bardziej nie obcowała z ojczystymi klubami siatkarskimi, więc nawet nie wiedziała o jego powrocie do kraju. Szybo ostudziła się z zamyśleń, kiedy Liliana pociągła ją za nimi na scenę ukazując ochronie przepustki. Brunetka wyjęła aparat i zabrała się za powierzone jej zadanie. Plątała się między siatkarzami pstrykając masę zdjęć. Czuła się jak krasnoludek w świecie ludzi wśród dwumetrowych zawodników. Każdy z członków zwycięskiej drużyny powiedział kilka słów do kibiców dziękując im za wiarę, doping i przyjście tutaj.
- Fajny ma pani aparat – usłyszała za sobą dziecięcy głos.
- Dziękuję – przyjrzała się twarzy malucha, wyglądał na dziewięć, dziesięć lat – Nie pani, Maja jestem – podała mu dłoń.
- Sebastian – przywitał się – robi pani zdjęcia tacie i kolegą?
- Który to Twój tata? – chłopiec wskazał nikogo innego jak Igłę – no tak, mogłam od razu skojarzyć, jesteście strasznie podobni. Uśmiechnij się ładnie – na komendę chłopiec ukazał klawiaturę małych, białych ząbków w najszczerszym uśmiechu, a Matusiak zrobiła mu zdjęcie – Zobacz, śliczne – podała mu aparat.
- Seba nie przeszkadzaj reporterom – ich oczom ukazał się Ignaczak we własnej osobie – Przepraszam za niego, miał czekać, aż rozdam autografy, ale zawsze musi kogoś zagadać – tłumaczył się za syna Libero.
- Nic się nie stało, uroczy chłopiec – poczochrała jego czuprynę.
- Zrób nam ładne zdjęcie – wyszczerzył się chłopiec.
- Powiedzcie Sovia jest mistrzem.
- Sovia jest Mistrzem – wykrzyknęli radośnie obaj Ignaczakowie.
- Świetnie, ja muszę iść dalej robić zdjęcia, idziesz ze mną? – zapytała młodszego z nich, a ten błagalnie spojrzał na ojca.
- Idź, tylko nie przeszkadzaj.
                Matusiak, wraz z nowo poznanym chłopcem fotografowała siatkarzy integrujących się z kibicami. Poświęcali im chwilę na rozmowę, podpisanie koszulki, szalika albo zrobienie zdjęcia. Cieszyli się że mają takich oddanych kibiców. Bywali na meczach, zdzierali gardła w dopingu.
- W jakiej gazecie pracujesz?
- Nie pracuje w żadnej gazecie, pomagam koleżance, która pisze reportaż na studia.
- Fajna ta koleżanka?
- Szalona – zaśmiała się i wróciła do zadania.
- Zibi, Zibi  - szarpał za skrawek białej bluzki Bartmana – zobacz kogo poznałem. Ma na imię Maja, fajna, nie? – mężczyzna odwrócił się w Jego stronę, kiedy ona robiła zdjęcie stojącemu obok Pitowi.
- Majka? – zdziwił się kiedy ujrzał jej twarz uprzednio skrywaną za aparatem.
Poznał ją.
- Zbyszek – wpadli sobie w ramiona.
- Wy się znacie?, jak to? – opuścił ręce w geście zrezygnowania.
- Co Ty tu robisz?
- Pomagam przyjaciółce – wskazała na aparat – i zapoznaje się z tym małym dżentelmenem – uśmiechnęła się wskazując na Sebe – Gratuluję Mistrzostwa.
- Dziękuję – posłał jej swój najpiękniejszy uśmiech przy którym miękną kolana setek nastolatek.
- Zibiś, Twoje fanki Cię pragną, weź leć do nich – pognał go młody.
- Ty, mały nie bądź taki cwany – zaśmiał się – Muszę iść, ale zapisz mi swój numer – podał jej telefon na który Maja szybko wpisała swój numer.
- Zadzwoń, umówimy się na kawę – powiedziała ciągnąca przez Ignaczaka.
- Do kiedy jesteś w Rzeszowie? – zawołał za nią, ale tego już nie usłyszała.
Była szczęśliwa. Szczęśliwa, że go spotkała, że ją poznał, że jeszcze się zobaczą. Tęskniła za nim owszem, ale nie miała szans na załapanie kontaktu z nim, ale miała nadzieję, że to co się działo w stanach nie powtórzy się w Polsce. Miała nadzieję.
- Majka, skąd znasz Bartmana? – zapytał młody kiedy czekali na Jego ojca i Lilkę siedząc na boku sceny.
- Długa historia – zaśmiała się. Promienie słoneczne otulały jej twarz a delikatny wiatr rozwiewał włosy wystające spod kapelusza.
- Mam żelki, możesz opowiadać – mały był strasznie uroczy i dociekliwy. Mówił, że to po ojcu, któremu buzia się nie zamyka – no powieeeeeeeeedz! – oczy kota ze shreka w jego wykonaniu  robią swoje, nie ma co.
-  Zbyszka znam od dziecka. Mieszkał po drugiej stronie ulicy i od zawsze się przyjaźniliśmy – zaczęła – tylko wiesz on zaczął wyjeżdżać, robić karierę, ja również i tak się rozeszliśmy – w skrócie, ale najważniejszych aspektach przedstawiła mu historie ich znajomości.
- Grasz?
- Grałam. Już nie mogę.
- Kontuzja? – przytaknęła – Tak mi przykro – przytulił się do niej.
- Sebastian nie podrywaj Majki – krzyknął Zibi idąc w ich stronę z Igłą – Za wysokie progi na Twoje nogi – droczył się.
- Chyba na Twoje, ja jestem przystojniejszy – wypiął dumnie pierś.
- I Tutaj Seba ma rację. Nigdy nie byłeś tak uroczym dzieckiem jak on – wytknęła mu język.
- Masz zdjęcia? – spod ziemi pojawiła się podekscytowana Liliana – czekaj, czekaj co oni tu robią? – dopiero po chwili zorientowała się że stoi pomiędzy siatkarzami.
- Seba, Igła, Zibi poznajcie Rudą, moją walniętą przyjaciółkę – zaśmiała się.
- LILIANA – wycedziła przez zęby do przyjaciółki.
- Miałaś rację, szalona, ale dodałbym, że jeszcze groźna – odsunął się na bezpieczną odległość młody Ignaczak. Wywołał tym u wszystkich śmiech.
- Panowie do autobusy – wydarł się trener.
- o Godzilla nawołuje, ruszajmy – zarządził Krzysiek.
- Dziewczyny może wpadniecie dziś na imprezę? Będą wszyscy z Klub i jeszcze kilku znajomych z reprezentacji – zaproponował Zibi.
- Z miłą chęcią – wydarła się Lilka.
- To zadzwonię do Ciebie jeszcze i podam szczegóły – zwrócił się do szatynki.
- Tato, tato, tato mogę też iść na te imprezę – wycedził blondyn robiąc swoje błagalne spojrzenie..
- Seba na mnie to nie działa – odparł twardo – to do zobaczenia.
            
                W momencie przekroczenia progu klubu uderzyło ich ciepło, woń alkoholu i dymu nikotynowego. Majka od lat nie bywała w takich miejscach. W końcu żyjąc z despotycznym mężczyzną u boku czego można się spodziewać. Całą czwórką udali się do stolika reszty siatkarzy i ich znajomych.
- Chłopacy poznajcie Majkę i Lilkę – przedstawił je Zibi i każdy z jego kolegów przywitał się z nimi. Było ich tylu, że przy którymś z kolei zapominała imię wcześniej poznanego.
               Najróżniejsze trunki zamówione przez Ressoviaków już stały na blacie i czekały na nich. Piekący płyn wypity przez dziewczynę sprawił, że się skrzywiła. Czuła jak jej mięśnie rozluźniają się i całe spięcie które towarzyszyło dotychczas odchodzi w zapomnienie. Tego jej brakowało. Tych chwil zapomnienia. Głośna muzyka zagłuszała ich myśli, ale na co one teraz były? Liczyła się zabawa. Parkiet rządził się swoimi zasadami. Każdy robił tu co chciał. Tańczył z kim chciał, bo w końcu ludzie chcieli oderwać się na chwilę od obowiązków, problemów, które czekały za murami klubu? Skąpo ubrane nastolatki wywijały swoje ciała w najdziwniejszych pozach. Czy one aby na pewno legalnie przebywają w tym klubie? Część z nich chyba nawet nie dostała swojej pierwszej miesiączki, a ledwo trzymały się na nogach i kleiły to zalanych mężczyzn. Świat się stacza.
- Chodź tańczyć – nie było mowy o sprzeciwie. Zbyszek umiejętnie wybrał moment by wyrwać Maję na parkiet, który siatkarze ze swoimi partnerkami podbijali od dłuższego czasu. Przy stoliku zostali tylko Ignaczakowie, nie, nie Krzysiek z synem, a z żoną – Iwoną .
                Bujali się w rytm najróżniejszych utworów jakie puszczał DJ. Procenty powoli uwalniały się z ich ciał aczkolwiek, żadne z nich nie wypiło dużo. Po pewnym czasie i Libero z żoną dołączył do bawiących się par. Parkiet powoli pustoszał, ale zawodnicy byli nie do zdarcia. Bawili się do białego rana. Sportowa kondycja robi swoje, ale chęć zabawy też ma w tym swój udział.
- Matusiak, okupuję dziś Twoją kanapę – zakomunikowała Ruda gdy wyszli z klubu.

- Nie ma sprawy, ale niech ta taksówka już tutaj przyjeżdża – niecierpliwiła się siedząc na murku z szpilkami w ręce. Po niespełna pięciu minutach pojazd zjawił się i siedzieli w nim.  

**
Witajcie. 
Ruszamy ze Zbyszkiem i Mają pełną parą. O wiele łatwiej pisało mi się ten rozdział. Spodziewaliście się spotkania na Rzeszowskiej fecie? 

Mój kalendarz, a raczej moją orientację w nim szlak trafił, bo planowałam rozdziały co piątek, a w informatorze pojawiły się daty sobotnie. Więc prostując rozdziały w okresie wakacyjnym i początkiem września ukazują się w piątki, co dalej? Mam nadzieję, że uda mi się również utrzymać taki porządek. 

Zostawiam wam to do oceny.
 Co do wyglądu,szukam, szukam, bo od dziewczyny u której zamówiłam szablon, zero odzewu, ale myślę, że ten może zostać? 

PS. Nie wyobrażam sobie ME, bez tej charyzmy i energii Igły. Mam nadzieję, że to tylko jedna impreza na której go nie będzie. 
Całuję xx

15 komentarzy:

  1. Spotkali się i to jest pierwszy krok do odbudowania ich relacji. Sebastiana przedstawiłaś jako przeurocze dziecko i ja też tak go sobie wyobrażam. Z

    No cóż zmiana pokoleniowa w naszej reprezentacji musiała dotknąć Igły, choć tak bardzo żal...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sebastian. Boże, Sebastian. Matko Jedyna Sebastian. *.* On się tu muuuuusi często pojawiać! To rozkaz! ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozkaz przyjęty;) Polubiliście go więc zagości na dłużej; )

      Usuń
  3. Kurczę, nie spodziewałam się, że ich ponowne spotkanie będzie miało miejsce w Rzeszowie, po tak ważnym wydarzeniu dla każdego siatkarza i mieszkańca tego miasta. :)

    Sebastian nie próżnuje, podrywa i zagaduje dziewczyny już od najmłodszych lat! Czemu tu się dziwić, jaki ojciec - taki syn. :) Uwielbiam Ignaczaków! Ba! Ja ich kocham! <3

    Ha! I Zibi rozpoznał Majkę! A tak się bała, że o niej zapomniał... Nie dość, że pomogła Lilce w mega ważnej sprawie, to jeszcze Bartman zaprosił ją na imprezę. Też tak chcę! :)

    I nie wyobrażam sobie reprezentacji bez Krzysia. Wiedziałam, że kiedyś nastąpi taki moment, ale nie myślałam, że tak szybko... Jakoś tak dziwnie będzie na boisku bez niego, bez tego, który stanowił Serce drużyny. :( Igła teraz musi pokazać w klubie, że zasługuje na kadrę, poprzez wywalczenie kolejnego Mistrzostwa Polski. :)

    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :*
    Patex

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny. Cieszę się że się spotkali ale coś czuję że sprawy się skomplikują gdy przyleci jej chłopak. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku to dziękuję za zaproszenie i proszę o więcej :*
    Seba to by nic swoim wujkom nie zostawił, bo sam wszystkie dziewczyny by wyrwał na tą swoją niewinność :D Ale ma się od kogo uczyć przecież, więc co się chłopakowi dziwić ;) Ale dobrze że i Zbysiu wie, co ma robić, bo inaczej to Maja już by zajęta była z Sebastianem ;P
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*
    Ps. Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. proszę,informuj mnie dalej :* genialnie piszesz :* a scenka na Rynku z Igłą Juniorem w roli głównej - rozpływałam sie czytając ją :) i Zbyszek,który poznał Majkę *.* może bd ze sobą :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, czytając o synku Igły cały czas się uśmiechałam do monitora :D Mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz się pojawi na twoim blogu ;)
    Rozdział świetnie napisany. Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bez Igły to na bank nie będzie to samo, ja to czuję. Bylebym tylko nie wyczuła klapy na ME.
    Nie, spotkania na rzeszowskiej fecie się nie spodziewałam. Ja się w ogóle nie spodziewałam, że oni tak błyskawicznie zaczną ze sobą rozmawiać. Chyba nie mają sobie za złe tych trzech lat spędzonych bez siebie.
    Sebastian podbił moje serce! *.* Od razu widać, że wykapana wersja tatusia, tylko patrzeć, aż sam zacznie latać z kamerą wśród kolegów, może nawet tych z przedszkola. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sebastian w opowiadaniu>>>>... xD super rozdził :P Wkońcu Zibi i Maja xD Ciekawa jestem co takiego zdarzyła się przed 3 latami xD heh zapewne już nie długo el Dzik wkroczy do akcji .. :P czuję że będzie sie dziło, oj będziem xD Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :** :) PS. Również sb nie wyobrażam ME bez Igły. Miejmy nadzieje że zobaczymy go razem z Gumą na MŚ <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Mistrz, Mistrz Resovia!!! <3
    Nie spodziewałam się, że tak wcześnie się spotkają. W sumie to może i lepiej, bo jak widać Zbyszek już chce nadrobić te lata co się nie widzieli ;) Młody Ignaczak to pies na baby :P Ale takie małe podrywacze są milusi co nie można powiedzieć od dorosłych natrętach ;)
    Czekam na 2 ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam prolog i pierwszy rozdział i stwierdzam, że bardzo fajnie się czyta to opowiadanie;) Spotkanie po latach, fajna sprawa;) Czekam na kolejne rozdział i i serdecznie pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem tutaj dzięki twojemu SPAMOWI na moim blogu. Obejrzałam bohaterów, przeczytałam prolog i pierwszy rozdziała i mogę stwierdzić, że bardzo przyjemnie czyta się to co piszesz. Mam też nadzieję, że skoro ja zajrzałam tutaj to ty czytasz też moje wypociny, jak obiecałaś??
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Zapraszam do siebie
    http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/
    http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. A więc pierwsze spotkanie już za nimi i przebiegło wyjątkowo bezproblemowo...
    Przyznam ci się bez bicia, że od kilku lat straciłam kontakt z polską siatkówką i bardziej czytam to opowiadanie jak zwykłą historię, a nie jak fanfiction. I sama jestem ciekawa, jak to będzie... Jak na razie przyjemnie się czyta, a kilka szczegółów zwiastuje ciekawe wydarzenia w kolejnych rozdziałach... Już się nie mogę doczekać :)
    Uwielbiam w opowiadaniach postacie dzieci. Nie ważne jaki mają charakter - zawsze wprowadzają element humoru. A przecież nie samymi dramatami człowiek żyje...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
  14. " Mam żelki, możesz opowiadać " - najlepszy tekst ever. ♥

    OdpowiedzUsuń