Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień.
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też, ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie
Dla mnie też za długa zima i zła.
Dla mnie też, ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie
~ Coma - Los, cebula i krokodyle łzy
Tłum kibiców zbierał się na rynku
od samego rana. Rzeszowiacy dumnie śpiewali a raczej wykrzykiwali radosne: Mistrzem Polski jest Sovia! Sovia najlepsza
jest! Sovie trzeba szanować! Sowia CWKS! Mały i duży, stary i młody,
dziewczyna i chłopak każdy mieszkaniec Rzeszowa był dumny, dumny z siatkarzy,
reprezentujących ich miasto, którzy obronili tytułu Mistrza Polski.
- Szymczak, cholera jasna, gdzie
Ty jesteś? – lekko podenerwowana Maja zapytała wykrzykując do telefonu stojąc
przed tłumem kibiców fetujących na rynku.
- Widzisz taki tłum ludzi? – zaśmiała się, na co szatynka odpowiedziała krótkim „yhym” pod
nosem – no to tam – wprost krzyczała do słuchawki by przebić się przez okrzyki
fanów.
- Jaja sobie robisz? – teraz stała tyłem do ludzi. Ruda zawsze
odstawiała akcje ze swojej, innej planety, doprowadzając tym samym przyjaciółkę
do białej gorączki, a dziś?, dziś umówiła się z nią i zatopiła w tłumie.
- Nie, nie robię – odpowiedziała- Bu! – zaszła Maję od tyłu
i dźgnęła w żebro, aż ta podskoczyła.
- Lilka, chcesz się mnie już pozbyć? – założyła ręce na
biodra i usiłowała zachować powagę.
- Też Cię kocham, stara – rzuciła jej się na szyję – tak
bardzo tęskniłam.
- Ja również – objęła ją i wtuliła głowę w zagłębienie szyi.
- Gdzie Janek? Przecież nie odstępuje Cię na krok – w jej
głosie była wyczuwalna niechęć.
- Przyleci za kilka dni, coś w firmie go zatrzymało. Co my
tu będziemy robić?
- Moje zaliczenie na studia – złapała jej dłoń i pociągła w
tłum. Nie wiedząc kiedy znalazły się po drugiej stronie sceny wśród innych
reporterów – Masz aparat? - wskazała na
torbę, a Liliana odpowiedziała tylko uśmiechem – nie ściągaj tego – na szyi
dziewczyny zawisła przepustka, którą Ruda dostała z uczelni by dostać się do
siatkarzy – Teraz słuchaj uważnie. Za chwile przyjedzie autobus pełen
siatkarzy, oni wejdą na scenę, a my za nimi. Posługujesz się przepustką –
wskazała na jej szyję – rób zdjęcia, dużo zdjęć. Siatkarzy, sztabu, sponsorów,
kibiców, wszystko – wyliczała na palcach
- natomiast ja będę nagrywać, rozmawiać z nimi, przyglądać się,
rozumiemy się? – posłała jej pytające spojrzenie.
- Tak jest, szefie – nagle rozległ się pisk. Autobus
podjechał.
- Panie i Panowie oto oni: Bartosz Górski, Alek Achrem, Zbyszek Bartman, Igła, Nikola Kovačević,
Grzegorz Kosok, Piotrek Nowakowski, Łukasz Perłowski…
Wróć. Zbyszek Bartman? To nazwisko wywołało u niej różne
emocje. Jej Zbyszek grał w Ressovi? Ba!, on tu był. Przecież nie widzieli się
dobre trzy lata. Wyłączyła się z dalszego słuchania. Zastanawiała się tylko czy
ją pozna, czy zamienią ze sobą kilka słów. Przemknął obok niej machając i uśmiechając się do kibiców. Te rysy
twarzy, kości policzkowe, dołeczki. To nie mogła umknąć jej uwadze, miała
pewność, że to on. Zmężniał od ich ostatniego spotkania. No tak, przez ostatnie lata spędzone w Stanach odcięła się
od rodziny, przyjaciół z Polski, a już tym bardziej nie obcowała z ojczystymi
klubami siatkarskimi, więc nawet nie wiedziała o jego powrocie do kraju. Szybo
ostudziła się z zamyśleń, kiedy Liliana pociągła ją za nimi na scenę ukazując
ochronie przepustki. Brunetka wyjęła aparat i zabrała się za powierzone jej
zadanie. Plątała się między siatkarzami pstrykając masę zdjęć. Czuła się jak
krasnoludek w świecie ludzi wśród dwumetrowych zawodników. Każdy z członków
zwycięskiej drużyny powiedział kilka słów do kibiców dziękując im za wiarę,
doping i przyjście tutaj.
- Fajny ma pani aparat – usłyszała za sobą dziecięcy głos.
- Dziękuję – przyjrzała się twarzy malucha, wyglądał na
dziewięć, dziesięć lat – Nie pani, Maja jestem – podała mu dłoń.
- Sebastian – przywitał się – robi pani zdjęcia tacie i
kolegą?
- Który to Twój tata? – chłopiec wskazał nikogo innego jak
Igłę – no tak, mogłam od razu skojarzyć, jesteście strasznie podobni.
Uśmiechnij się ładnie – na komendę chłopiec ukazał klawiaturę małych, białych
ząbków w najszczerszym uśmiechu, a Matusiak zrobiła mu zdjęcie – Zobacz,
śliczne – podała mu aparat.
- Seba nie przeszkadzaj reporterom – ich oczom ukazał się
Ignaczak we własnej osobie – Przepraszam za niego, miał czekać, aż rozdam
autografy, ale zawsze musi kogoś zagadać – tłumaczył się za syna Libero.
- Nic się nie stało, uroczy chłopiec – poczochrała jego
czuprynę.
- Zrób nam ładne zdjęcie – wyszczerzył się chłopiec.
- Powiedzcie Sovia
jest mistrzem.
- Sovia jest Mistrzem
– wykrzyknęli radośnie obaj Ignaczakowie.
- Świetnie, ja muszę iść dalej robić zdjęcia, idziesz ze
mną? – zapytała młodszego z nich, a ten błagalnie spojrzał na ojca.
- Idź, tylko nie przeszkadzaj.
Matusiak,
wraz z nowo poznanym chłopcem fotografowała siatkarzy integrujących się z
kibicami. Poświęcali im chwilę na rozmowę, podpisanie koszulki, szalika albo
zrobienie zdjęcia. Cieszyli się że mają takich oddanych kibiców. Bywali na
meczach, zdzierali gardła w dopingu.
- W jakiej gazecie pracujesz?
- Nie pracuje w żadnej gazecie, pomagam koleżance, która pisze
reportaż na studia.
- Fajna ta koleżanka?
- Szalona – zaśmiała się i wróciła do zadania.
- Zibi, Zibi -
szarpał za skrawek białej bluzki Bartmana – zobacz kogo poznałem. Ma na imię
Maja, fajna, nie? – mężczyzna odwrócił się w Jego stronę, kiedy ona robiła
zdjęcie stojącemu obok Pitowi.
- Majka? – zdziwił się kiedy ujrzał jej twarz uprzednio
skrywaną za aparatem.
Poznał ją.
- Zbyszek – wpadli sobie w ramiona.
- Wy się znacie?, jak to? – opuścił ręce w geście
zrezygnowania.
- Co Ty tu robisz?
- Pomagam przyjaciółce – wskazała na aparat – i zapoznaje
się z tym małym dżentelmenem – uśmiechnęła się wskazując na Sebe – Gratuluję
Mistrzostwa.
- Dziękuję – posłał jej swój najpiękniejszy uśmiech przy
którym miękną kolana setek nastolatek.
- Zibiś, Twoje fanki Cię pragną, weź leć do nich – pognał go
młody.
- Ty, mały nie bądź taki cwany – zaśmiał się – Muszę iść,
ale zapisz mi swój numer – podał jej telefon na który Maja szybko wpisała swój
numer.
- Zadzwoń, umówimy się na kawę – powiedziała ciągnąca przez
Ignaczaka.
- Do kiedy jesteś w Rzeszowie? – zawołał za nią, ale tego
już nie usłyszała.
Była szczęśliwa. Szczęśliwa, że go spotkała, że ją poznał,
że jeszcze się zobaczą. Tęskniła za nim owszem, ale nie miała szans na
załapanie kontaktu z nim, ale miała nadzieję, że to co się działo w stanach nie
powtórzy się w Polsce. Miała nadzieję.
- Majka, skąd znasz Bartmana? – zapytał młody kiedy czekali
na Jego ojca i Lilkę siedząc na boku sceny.
- Długa historia – zaśmiała się. Promienie słoneczne otulały
jej twarz a delikatny wiatr rozwiewał włosy wystające spod kapelusza.
- Mam żelki, możesz opowiadać – mały był strasznie uroczy i
dociekliwy. Mówił, że to po ojcu, któremu buzia się nie zamyka – no powieeeeeeeeedz!
– oczy kota ze shreka w jego wykonaniu robią swoje, nie ma co.
- Zbyszka znam od
dziecka. Mieszkał po drugiej stronie ulicy i od zawsze się przyjaźniliśmy –
zaczęła – tylko wiesz on zaczął wyjeżdżać, robić karierę, ja również i tak się rozeszliśmy
– w skrócie, ale najważniejszych aspektach przedstawiła mu historie ich
znajomości.
- Grasz?
- Grałam. Już nie mogę.
- Kontuzja? – przytaknęła – Tak mi przykro – przytulił się
do niej.
- Sebastian nie podrywaj Majki – krzyknął Zibi idąc w ich
stronę z Igłą – Za wysokie progi na Twoje nogi – droczył się.
- Chyba na Twoje, ja jestem przystojniejszy – wypiął dumnie
pierś.
- I Tutaj Seba ma rację. Nigdy nie byłeś tak uroczym
dzieckiem jak on – wytknęła mu język.
- Masz zdjęcia? – spod ziemi pojawiła się podekscytowana
Liliana – czekaj, czekaj co oni tu robią? – dopiero po chwili zorientowała się
że stoi pomiędzy siatkarzami.
- Seba, Igła, Zibi poznajcie Rudą, moją walniętą
przyjaciółkę – zaśmiała się.
- LILIANA – wycedziła przez zęby do przyjaciółki.
- Miałaś rację, szalona, ale dodałbym, że jeszcze groźna –
odsunął się na bezpieczną odległość młody Ignaczak. Wywołał tym u wszystkich
śmiech.
- Panowie do autobusy – wydarł się trener.
- o Godzilla nawołuje, ruszajmy – zarządził Krzysiek.
- Dziewczyny może wpadniecie dziś na imprezę? Będą wszyscy z
Klub i jeszcze kilku znajomych z reprezentacji – zaproponował Zibi.
- Z miłą chęcią – wydarła się Lilka.
- To zadzwonię do Ciebie jeszcze i podam szczegóły – zwrócił
się do szatynki.
- Tato, tato, tato mogę też iść na te imprezę – wycedził blondyn
robiąc swoje błagalne spojrzenie..
- Seba na mnie to nie działa – odparł twardo – to do
zobaczenia.
W momencie przekroczenia progu klubu uderzyło ich ciepło, woń alkoholu i dymu nikotynowego. Majka od lat nie bywała w takich miejscach. W końcu żyjąc z despotycznym mężczyzną u boku czego można się spodziewać. Całą czwórką udali się do stolika reszty siatkarzy i ich znajomych.
- Chłopacy poznajcie Majkę i Lilkę – przedstawił je Zibi i
każdy z jego kolegów przywitał się z nimi. Było ich tylu, że przy którymś z
kolei zapominała imię wcześniej poznanego.
Najróżniejsze trunki zamówione
przez Ressoviaków już stały na blacie i czekały na nich. Piekący płyn wypity przez
dziewczynę sprawił, że się skrzywiła. Czuła jak jej mięśnie rozluźniają się i
całe spięcie które towarzyszyło dotychczas odchodzi w zapomnienie. Tego jej
brakowało. Tych chwil zapomnienia. Głośna muzyka zagłuszała ich myśli, ale na
co one teraz były? Liczyła się zabawa. Parkiet rządził się swoimi zasadami.
Każdy robił tu co chciał. Tańczył z kim chciał, bo w końcu ludzie chcieli
oderwać się na chwilę od obowiązków, problemów, które czekały za murami klubu?
Skąpo ubrane nastolatki wywijały swoje ciała w najdziwniejszych pozach. Czy one
aby na pewno legalnie przebywają w tym klubie? Część z nich chyba nawet nie
dostała swojej pierwszej miesiączki, a ledwo trzymały się na nogach i kleiły to
zalanych mężczyzn. Świat się stacza.
- Chodź tańczyć – nie było mowy o sprzeciwie. Zbyszek
umiejętnie wybrał moment by wyrwać Maję na parkiet, który siatkarze ze swoimi partnerkami podbijali od dłuższego czasu. Przy stoliku zostali tylko Ignaczakowie, nie, nie
Krzysiek z synem, a z żoną – Iwoną .
Bujali
się w rytm najróżniejszych utworów jakie puszczał DJ. Procenty powoli uwalniały
się z ich ciał aczkolwiek, żadne z nich nie wypiło dużo. Po pewnym czasie i Libero
z żoną dołączył do bawiących się par. Parkiet powoli pustoszał, ale zawodnicy
byli nie do zdarcia. Bawili się do białego rana. Sportowa kondycja robi swoje,
ale chęć zabawy też ma w tym swój udział.
- Matusiak, okupuję dziś Twoją kanapę – zakomunikowała Ruda
gdy wyszli z klubu.
- Nie ma sprawy, ale niech ta taksówka już tutaj przyjeżdża –
niecierpliwiła się siedząc na murku z szpilkami w ręce. Po niespełna pięciu
minutach pojazd zjawił się i siedzieli w nim.
**
Witajcie.
Ruszamy ze Zbyszkiem i Mają pełną parą. O wiele łatwiej pisało mi się ten rozdział. Spodziewaliście się spotkania na Rzeszowskiej fecie?
Mój kalendarz, a raczej moją orientację w nim szlak trafił, bo planowałam rozdziały co piątek, a w informatorze pojawiły się daty sobotnie. Więc prostując rozdziały w okresie wakacyjnym i początkiem września ukazują się w piątki, co dalej? Mam nadzieję, że uda mi się również utrzymać taki porządek.
Zostawiam wam to do oceny.
Co do wyglądu,szukam, szukam, bo od dziewczyny u której zamówiłam szablon, zero odzewu, ale myślę, że ten może zostać?
PS. Nie wyobrażam sobie ME, bez tej charyzmy i energii Igły. Mam nadzieję, że to tylko jedna impreza na której go nie będzie.
Całuję xx
Spotkali się i to jest pierwszy krok do odbudowania ich relacji. Sebastiana przedstawiłaś jako przeurocze dziecko i ja też tak go sobie wyobrażam. Z
OdpowiedzUsuńNo cóż zmiana pokoleniowa w naszej reprezentacji musiała dotknąć Igły, choć tak bardzo żal...
Sebastian. Boże, Sebastian. Matko Jedyna Sebastian. *.* On się tu muuuuusi często pojawiać! To rozkaz! ; D
OdpowiedzUsuńRozkaz przyjęty;) Polubiliście go więc zagości na dłużej; )
UsuńKurczę, nie spodziewałam się, że ich ponowne spotkanie będzie miało miejsce w Rzeszowie, po tak ważnym wydarzeniu dla każdego siatkarza i mieszkańca tego miasta. :)
OdpowiedzUsuńSebastian nie próżnuje, podrywa i zagaduje dziewczyny już od najmłodszych lat! Czemu tu się dziwić, jaki ojciec - taki syn. :) Uwielbiam Ignaczaków! Ba! Ja ich kocham! <3
Ha! I Zibi rozpoznał Majkę! A tak się bała, że o niej zapomniał... Nie dość, że pomogła Lilce w mega ważnej sprawie, to jeszcze Bartman zaprosił ją na imprezę. Też tak chcę! :)
I nie wyobrażam sobie reprezentacji bez Krzysia. Wiedziałam, że kiedyś nastąpi taki moment, ale nie myślałam, że tak szybko... Jakoś tak dziwnie będzie na boisku bez niego, bez tego, który stanowił Serce drużyny. :( Igła teraz musi pokazać w klubie, że zasługuje na kadrę, poprzez wywalczenie kolejnego Mistrzostwa Polski. :)
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :*
Patex
Rozdział genialny. Cieszę się że się spotkali ale coś czuję że sprawy się skomplikują gdy przyleci jej chłopak. Czekam na next!
OdpowiedzUsuńNa początku to dziękuję za zaproszenie i proszę o więcej :*
OdpowiedzUsuńSeba to by nic swoim wujkom nie zostawił, bo sam wszystkie dziewczyny by wyrwał na tą swoją niewinność :D Ale ma się od kogo uczyć przecież, więc co się chłopakowi dziwić ;) Ale dobrze że i Zbysiu wie, co ma robić, bo inaczej to Maja już by zajęta była z Sebastianem ;P
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Ps. Zapraszam do siebie ;)
proszę,informuj mnie dalej :* genialnie piszesz :* a scenka na Rynku z Igłą Juniorem w roli głównej - rozpływałam sie czytając ją :) i Zbyszek,który poznał Majkę *.* może bd ze sobą :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJejku, czytając o synku Igły cały czas się uśmiechałam do monitora :D Mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz się pojawi na twoim blogu ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetnie napisany. Czekam na następne :)
Bez Igły to na bank nie będzie to samo, ja to czuję. Bylebym tylko nie wyczuła klapy na ME.
OdpowiedzUsuńNie, spotkania na rzeszowskiej fecie się nie spodziewałam. Ja się w ogóle nie spodziewałam, że oni tak błyskawicznie zaczną ze sobą rozmawiać. Chyba nie mają sobie za złe tych trzech lat spędzonych bez siebie.
Sebastian podbił moje serce! *.* Od razu widać, że wykapana wersja tatusia, tylko patrzeć, aż sam zacznie latać z kamerą wśród kolegów, może nawet tych z przedszkola. :)
Sebastian w opowiadaniu>>>>... xD super rozdził :P Wkońcu Zibi i Maja xD Ciekawa jestem co takiego zdarzyła się przed 3 latami xD heh zapewne już nie długo el Dzik wkroczy do akcji .. :P czuję że będzie sie dziło, oj będziem xD Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :** :) PS. Również sb nie wyobrażam ME bez Igły. Miejmy nadzieje że zobaczymy go razem z Gumą na MŚ <3
OdpowiedzUsuńMistrz, Mistrz Resovia!!! <3
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tak wcześnie się spotkają. W sumie to może i lepiej, bo jak widać Zbyszek już chce nadrobić te lata co się nie widzieli ;) Młody Ignaczak to pies na baby :P Ale takie małe podrywacze są milusi co nie można powiedzieć od dorosłych natrętach ;)
Czekam na 2 ;)
Przeczytałam prolog i pierwszy rozdział i stwierdzam, że bardzo fajnie się czyta to opowiadanie;) Spotkanie po latach, fajna sprawa;) Czekam na kolejne rozdział i i serdecznie pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńJestem tutaj dzięki twojemu SPAMOWI na moim blogu. Obejrzałam bohaterów, przeczytałam prolog i pierwszy rozdziała i mogę stwierdzić, że bardzo przyjemnie czyta się to co piszesz. Mam też nadzieję, że skoro ja zajrzałam tutaj to ty czytasz też moje wypociny, jak obiecałaś??
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Zapraszam do siebie
http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/
http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
A więc pierwsze spotkanie już za nimi i przebiegło wyjątkowo bezproblemowo...
OdpowiedzUsuńPrzyznam ci się bez bicia, że od kilku lat straciłam kontakt z polską siatkówką i bardziej czytam to opowiadanie jak zwykłą historię, a nie jak fanfiction. I sama jestem ciekawa, jak to będzie... Jak na razie przyjemnie się czyta, a kilka szczegółów zwiastuje ciekawe wydarzenia w kolejnych rozdziałach... Już się nie mogę doczekać :)
Uwielbiam w opowiadaniach postacie dzieci. Nie ważne jaki mają charakter - zawsze wprowadzają element humoru. A przecież nie samymi dramatami człowiek żyje...
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
" Mam żelki, możesz opowiadać " - najlepszy tekst ever. ♥
OdpowiedzUsuń